Jesteście razem. Lecz masz poczucie, że już nie we dwójkę. Z Twojej perspektywy, między Was wepchnęło się pochłaniające czas hobby partnera. Z jego/jej perspektywy, między Wami mieszka Twoja nieuzasadniona zazdrość i czepianie się.
Lub z powodu pracy, dzieci itp. oczekujesz, że partner ograniczy swoje zainteresowania na rzecz Was i Waszej rodziny. On to widzi inaczej. Sprawa niby błaha, a naprawdę potrafi namieszać w relacjach. Zwłaszcza gdy prośby i rozmowy nie skutkują.
Jednak zakazanie partnerowi uprawiania swojego hobby to tak naprawdę stawianie mu ultimatum między relacją, a zadbaniem o siebie lub rozwojem własnym. Zanim je postawimy warto zrozumieć drugą stronę i jej potrzeby. Warto spojrzeć na wszystkie korzyści, które z hobby partnera można wyciągnąć. Dzisiejszy wpis jest o hobby drugiej osoby. Co ono nam może dać, co zabrać oraz jak wypracować sensowny kompromis bez psucia relacji.
Pracę nad kompromisem warto zacząć od… zmiany punktu widzenia. Co dobrego hobby partnera wnosi mimo wszystko do naszego związku?
Hobby partnera jako inwestycja na lata.
Związek na lata to relacja, w podczas której zaczynamy wiedzieć o sobie dużo. Zmniejsza się dystans między partnerami. Wypełniony codziennością, wspólnymi obowiązkami, rutyną i masą najróżniejszych wspólnych doświadczeń. W pewnym momencie “zbiornik potrzeby bliskości” zaczyna być naładowany, a nam zaczyna doskwierać “ciągłe razem”. Jak temu przeciwdziałać? Dbając o dystans. Dbając o odrębność. Traktując to jako skuteczne sposób na wspieranie związku. I w tym hobby drugiej osoby doskonale się przydaje! Daje możliwość dbania o własne Ja, a zdrowie i dopieszczone Ja to większa szansa na zdrowe My. Dlaczego?
Zdrowe My = Ja + druga osoba + dystans.
Danie przestrzeni partnerowi na to, aby interesował się czymś sam i robił coś samodzielnie, pozwala utrzymać u niego zbiornik bliskości na optymalnym poziomie. Czas poświęcony na samodzielne zainteresowania to czas odskoczni, łapania dystansu do siebie nawzajem i nabierania wiatru w żagle. To wielce użyteczne zabiegi pielęgnacyjne dla magazynowania cierpliwości i resetowania napięć. Bo chociaż piękne wydaje się marzenie o drugiej połowie jabłka, takiej idealnie do nas przylegającej, to tak naprawdę każdy z nas jest osobnym jabłkiem, a to, co nas łączy, to najwyżej koszyk. 🙂
Oczywiście zdarzają się takie „pochłaniające zainteresowania”, które mają negatywny wpływ na zdrowie lub dobrobyt związku, rodziny lub jej poszczególnych członków. Przykładem może być hazard. Ale na potrzeby tego wpisu nie mylmy hobby z uzależnieniem.
No dobrze: dystans. Coś jeszcze?
Odskocznia i ładowanie baterii do życia
Hobby może być nie tylko odskocznią od nas ale i od innych problemów życiowych. Dzięki temu partner ma szansę się zregenerować i lepiej poradzić sobie z różnymi wyzwaniami i stresami. A wtedy nie odreagowuje przy nas. Lub na nas.
Dla wyczerpanego psychicznie męża, który wraca po 10 godzinach pracy, ten czas sam na sam z telewizorem i Ligą Mistrzów może być sposobem aby przetrwać. Zostawić stres za sobą. Przemyśleć problem. Odciąć się. Jeśli żona uwielbia spędzać czas z koleżankami na różnych spotkaniach, to może być dla niej ważne, aby czuć się częścią wspólnoty i po prostu się wygadać. Jeśli on „mieszka” na siłowni razem z kolegami, to dba w ten sposób o siebie, oddaje stres i podtrzymuje kontakty towarzyskie. Jeśli ona uwielbia spływy kajakowe, na które wciąż jeździ to w ten sposób ładuje swoje baterie. Przykładów można mnożyć wiele.
Co Twój partner zyskuje ze swojego hobby lub sposobu spędzania czasu? Co mu to daje?
Dowiaduję się czegoś nowego
Wspieranie zainteresować drugiej osoby może i nam przynieść garść korzyści. Partner może doświadczyć wielu pozytywnych przeżyć związanych z oprowadzaniem nas po swoim świecie. Daje mu to możliwość bycia dla nas przewodnikiem i nauczycielem. A to rodzi więź. My zaś możemy otworzyć się na nowe doświadczenia i zwiększyć swoją wiedzę o świecie, a nawet dać sobie szansą na rozwój własnych zainteresowań w tym obszarze. Czyli mocniej zaistnieć w jego świecie.
Po co to znosić?
Aby pozostać otwartym na innych. Aby ćwiczyć wewnętrzną tolerancję. A partnerowi dać jasny komunikat, że jego/jej zainteresowania są dla nas ważne. Że szanujemy jego/jej odrębność. To wiele dla niego/jej znaczy. To budzi wdzięczność i chęć odwzajemnienia. Partner, który ma “coś dla siebie” to taki który ma więcej miejsca na oddech. A dzięki temu bardziej doceni to, co wspólne. Partner, który ma coś swojego to taki, który da nam przestrzeń dla naszych własnych zainteresowań. A to pozwoli nam bardziej docenić to, co wspólne. „Zadbany” partner to taki, który chętniej zadba o nas.
Czas dla siebie
My też możemy wykorzystać czas, który partner spędza nad hobby, na rozwój własnego Ja. Jeśli wszystkie siły inwestujemy w dbanie o My – traci na tym nasze własne, prywatne życie. A jest tyle rzeczy, którymi można się interesować i wypróbować. Chociażby po to, aby zyskać więcej cierpliwości do drugiej połówki. Lub poszerzyć horyzonty swoje i drugiej osoby. Aby mieć wiele ciekawych tematów do rozmowy. Aby nauczyć się zajmować samym sobą bez dopraszania się o wieczną uwagę. Aby znaleźć sobie odskocznie i źródło regeneracji od własnych stresów. Silniej stanąć na nogach.
Kiedy mamy już w głowie korzyści, mniejsze i większe, które wnosi w My hobby partnera, warto skupić się na wypracowaniu zadowalającej obie strony strategii podziału czasu.
Jak się do tego zabrać?
Badamy teren i przygotowujemy grunt
Jak długo prowadzimy już rozmowy o hobby z partnerem? Czy te rozmowy są spokojne, czy wciąż się o to kłócimy? Innymi słowy, czy obecnie da się jeszcze życzliwie na ten temat porozmawiać, czy raczej kłótnia jest nieunikniona?
Jeśli się da – super! Działamy dalej. Kłótnia? Cóż, pora oczyścić atmosferę. Na jakiś czas darować sobie ten temat, a zamiast tego poćwiczyć swoje wewnętrzne oko. Mianowicie mocno skupić się na tych chwilach, kiedy partner jednak poświęca nam uwagę. Zauważyć, że takie chwile się zdarzają. Docenić je i wziąć za przejaw zaangażowania drugiej osoby. Skupić się na ich przeżywaniu i wciąż za dobrą monetę. Również zaangażować się w przeżywanie tych chwil i po prostu miło spędzić czas. Niech partnerowi też będzie miło – zadbajmy, aby dobrze czuł się w naszym towarzystwie. A nuż będzie chciał częściej?
Równolegle zaplanujmy, czym zająć się na czas jego/jej „nieobecności”. Czego własnego spróbować i jak miło spędzić czas? Część lęków o relację spróbujmy przekierować na zadbanie o własną pewność siebie i rozwój.
Dajmy sobie oddech, możliwość uspokojenia się i zejścia z presji. Tak przygotowany grunt będzie dobrym podłożem do dalszej budowy.
Rozmowa, w której nie wolno mówić „Ty musisz się zmienić”.
To będzie dziwna rozmowa. Nieatakująca. Skupiona na przekazaniu własnych potrzeb. Skupiona na zauważeniu potrzeb partnera. Warto zacząć od próby dowiedzenia się, co to hobby partnerowi daje. Jaki ma on z tego zysk i ile czasu na to potrzebuje, aby czuć się spełnionym.
Następnie warto opowiedzieć o własnych potrzebach i ile czasu spędzonego z partnerem potrzebujemy, aby czuć się zaspokojonym.
Kto może gdzie odpuścić i nagiąć się, aby wciąż czuć, że jest sprawiedliwie? Co kto może dać w zamian za ustąpienie w innym obszarze? Czy Wasze wzajemne potrzeby są sobie przeciwstawne, czy można je jakoś pogodzić?
Co małego możesz zrobić od razu, po czym Twój partner mógłby zauważyć, że dążysz do zgody?
Co małego mógłby zrobić partner, aby dać Ci do zrozumienia, że zależy mu na kompromisie?
Od kiedy możecie zacząć?
Prawda, że dziwna rozmowa? Ważne, aby w tym wszystkim nie obiecywać rzeczy, które są niemożliwe, na które nie czujemy się gotowi. Aby nie odpuszczać zupełnie tych potrzeb, które są dla nas bardzo ważne. Takie działania nie dadzą nam ostatecznej satysfakcji i nie rozwiążą problemu. Warto zacząć od małych kroków, duże zrobią się mimochodem.
Doceń każdą zmianę.
Tak jak chwalimy dzieci za każdą nową umiejętność i za każde staranie, doceńmy partnera nawet za niewielkie zmiany. Podobnie jak dzieci, będzie miał większą motywację, aby tę zmianę utrzymać i powtórzyć. Spróbujmy przenieść „ośrodek widzenia” z obserwacji własnej fatygi włożonej w związek na wypatrywanie energii, którą włożył partner. Doceńmy to głośno.
I wciąż szukajmy zalet tego, że nasz partner ma kawałek własnego świata.
Dzięki takiemu nastawieniu udało mi się polubić oglądanie meczów piłki nożnej. A wierzyłam, że nie jest to możliwe. Nauczyłam się na tyle dużo zasad gry aby w miarę rozumieć to, co oglądam. Zrobiło się więc dość interesująco! Nie oglądam wszystkim meczów, jakie lecą! Mam własne zajęcia. A druga strona zawsze zwraca uwagę na to, czy warunki domowe pozwalają na oglądnięcie transmisji. Ale miło jest czasem usiąść razem i wspólnie spędzić czas na oglądaniu i rozmowach o piłce. I nie tylko ja się z tego cieszę. Często wymaga to ode mnie mocniejszego skupienia się na naszych małych dzieciach, aby partner mógł w spokoju oglądnąć transmisję lub pójść na stadion.
Kiedy ja otrzymuję wsparcie w odnalezieniu czasu dla siebie, kiedy robię to, co mnie interesuje i jestem sama dla siebie, jestem potem lepszą partnerką i lepszą mamą. Bo w tym obszarze dystans sprzyja bliskości.
A Ty, jak dbasz o odrębność swojego Partnera/rki? Czy dla Ciebie wspieranie związku w ten sposób ma sens?