Kiedy używam słowa kryzys, mam na myśli trudną sytuację życiową, która sprawia, że rośnie w nas poczucie, że sobie nie radzimy. Czujemy, że tracimy kontrolę, że sprawa nas przerasta, że grozi nam coś złego. Kiedy nie mamy siły normalnie żyć i działać i boimy się, że tak już zostanie. Kiedy nie wiemy, co można jeszcze zrobić – dopada nas bezradność i lęk.
Kryzys może przytrafić się każdemu, na różnych etapach życia. Przeważnie spowodowany jest przez jakieś duże, stresujące wydarzenie np. śmierć bliskiej osoby, rozwód, choroba, utrata pracy itp. Może być też efektem długotrwałej sytuacji, która może nie jest ekstremalna ale jest dojmująca np. pogorszone relacje w małżeństwie, trudności wychowawcze, problemy w pracy itp. Czasem nawarstwia się tyle trudności, że zaczyna nas to przerastać…
Kryzysem nazywam więc sytuację w której zachwianiu ulega nasze poczucie, że wystarczająco dobrze radzimy sobie z trudami niesionymi przez życie. Doskwiera nam stres, codzienne funkcjonowanie staje się trudne lub chwilowo niemożliwe.
Jak odróżnić kryzys od depresji?
Jeśli potrafimy w miarę jasno określić przyczynę lub wydarzenie, po którym „straciliśmy grunt pod nogami”, nasze złe samopoczucie trwa krócej niż kilka tygodni lub trwa dłużej ale widzimy postępującą poprawę – taki stan nazywam kryzysem.
Jeśli złe samopoczucie rozciąga się na dłuższy okres, trudno określić konkretne zdarzenie, które związane jest z naszym gorszym stanem, nie poprawia nam się lub wręcz odwrotnie pogarsza, warto poszukać diagnozy w kierunku depresji.
Jak pomóc sobie lub osobie bliskiej w wyjściu z kryzysu? Jak postawić pierwszy krok?
Kryzys może być spowodowany mnóstwem różnorodnych sytuacji. Postaram się jednak podać ogólną zasadę pracy nad wychodzeniem z kryzysu (zgodną z podejściem terapeutycznym TSR).
Cechą wspólną tych różnorodnych powodów jest odczuwane przez nas cierpienie i poczucie, że nie radzimy sobie wystarczająco dobrze.
Poniższe pytania, które kieruję bezpośrednio do osób w kryzysie można również zadać swoim bliskim, aby pobudzić w nich to, co jest w nich silne i kompetentne.
Aby poczuć terapeutyczną moc poniższych pytań warto przerobić je w spokojnej chwili, bez pośpiechu, z otwartością na siebie. Ze skupieniem. Z przemyśleniem, z wyczerpującą odpowiedzią, z motywacją aby przyjrzeć się sobie i całej sytuacji. Z daniem sobie czasu do namysłu. Więc jeśli pragniesz zrobić coś dobrego ze swoją sytuacją proszę, nie spiesz się…
Zaczynamy?
Lista bardzo ważnych pytań.
Twoja sytuacja jest pewnie bardzo trudna, pewnie męcząca… i pomimo Twojego całego wysiłku możesz mieć poczucie, że Cię to przerasta… Nic dziwnego, że tak się czujesz w obliczu problemów.
A po czym poznałbyś/łabyś, że radzisz sobie wystarczająco dobrze?
Po czym jeszcze to poznasz? (Im więcej obserwacji podasz tym łatwiej zauważysz, kiedy to się stanie!)
A co takiego najmniejszego musiałoby się zmienić, abyś nabrał/ła poczucia, że radzisz sobie lepiej?
Co jeszcze powiedziałoby Ci, że zaczynasz sobie radzić?
Co już takiego robisz, co można mniej więcej nazwać radzeniem sobie lub próbą radzenia sobie?
Kto z Twoich bliskich/przyjaciół/ znajomych mógłby jako pierwszy zauważyć, że zaczynasz sobie lepiej radzić?
Po czym ta osoba mogłaby poznać, że jest troszkę lepiej?
Czego byłoby w Tobie mniej, co pozwoliłoby tej osobie zobaczyć, że radzisz sobie lepiej?
Co pojawiłoby się zamiast tego?
Co by to dla Ciebie zmieniło, gdyby to „coś” się pojawiło?
Co takiego małego musiałoby się wydarzyć, aby ta mała zmiana była możliwa?
Co z tego zależne jest od Ciebie?
Czego potrzebujesz aby to mogło się wydarzyć?
Kto może Ci w tym pomóc?
A kiedy byś to zrobił/zrobiła, to czy to powiedziałoby Ci, że sprawy idą w lepszym kierunku?
…Kiedy mógłbyś/mogłabyś to zrobić?
Jeśli czujesz, że potrzebujesz drugiej osoby, aby pomogła Ci poradzić sobie z kryzysem lub z powyższymi pytaniami, poproś kogoś bliskiego o czas i pomoc. Naprawdę warto.
Jeśli potrzebujesz życzliwego ucha, odezwij się do nas 🙂